środa, 18 lutego 2009

znaczy się mnóstwo spraw

jeszcze tylko do końca tygodnia jestem słomianą wdową. domowa samotność całkiem mi służy. trochę taki dzień dziecka, śpię na nierozścielonym łóżku przykrytym kapą. przykrywam się kocem, zwierzątko się wtula, nawilżacz hula, telewizor w sleep mode - i bosko mi bosko!!! takie wczasy od dorosłości. z obiadów to odwiedzam mamę i jem kanapki. jedyne o co tak naprawdę dbam to o codzienną porcję kiełków. mniam mniam mniam. rodzą się na parapecie, zielona odrobina wiosny wyhodowana własnymi rękoma.
bo tak naprawdę to spraw mam mnóstwo, listę filmów do nagrania, listę muzy do przesłuchania (szczególnie tej openerowej - czas już się przygotować a klika nazw brzmi całkiem obco), wartoby zajrzeć do PITa - dobrze wiedzieć wcześniej ile haraczu zabierze mi państwo.stosy ksiazek osypują się z nocnego stolika, te pozyczone wystają z wiklinowego kosza, a we mnie ciągle apetyt na więcej i więcej. i mocne postanowienie zrobienia "spisu z natury". przestaję się orientować w tym co mam, co pożyczyłam.... niezbędnym zakupem za miesiąc - kolejna biblioteczka. dobrze, że mam je gdzie stawiać.

ponieważ nie mam na kryzys żadnego wpływu - postanawiam się nie martwić. kontempluję jak Mary śniego oraz przebijające spod ziemi osobiste narcyzy...

ponieważ mam wpływ przynajmniej na fragment siebie... zatrzymuję się. czas by pomyśleć o sobie.. holistycznie. i być może po to ta moja idee fix, to śledzenie forów... po to tylko by stanąć i zauważyć siebie. stanąć i zacząć dbać. o prawdziwy sen, o świadome odżywianie i duszy i ciała. nic nie dzieje się przypadkiem (vide! Tiziano Terzani). ot taki znak. deus ex machina ?

i o ile ciało umiem zaspokoić sama, a przynajmniej wiem jak... o tyle ducha samemu nie da się zapełnić. pointa moich rozmyślań na temat duchowości objawiła nam się w drodze do Krzeszowa. brak mi (nam) Przewodnika /autorytetu/ Mistrza/ samemu ciezko iść na drodze duchowego rozwoju, samemu ciężko rozwiewać wątpliwości i szukać odpowiedzi. samemu - stoi się w miejscu. tak. zazdrościmy Cohenowi. tak tak tak.

że jakoś tak, że jeśli nie wiesz dokąd iść droga sama cię poprowadzi? prawdziwa mądrość czy stek nabzdyczonych bzdur a la Coelho?

dobrej nocy smoki i smoczki.
miałam powystawiać te stosy niepotrzebności co już od miesiąca trafiają na allegro. a figę - położę się i poczytem. tak tak.

3 komentarze:

bere pisze...

w końcu radośniej.

Anonimowy pisze...

cieplej i optymistyczniej :)
:*

Anonimowy pisze...

:)