wtorek, 11 listopada 2008

love will tear us apart

nie ma sensu czytać recenzji. przeważnie. bo obiecaj mi - cudowne wręcz. i nic że przerysowane i tak charakterystyczne, że może wtórne. i tak cudne :))) moje bardzo. a i quantum of solace niczego sobie, niczego. szczególnie zaś niebieskie oczy Craiga.
dzięki świętu wydaje mi się, że dziś sobota, choć przecież wtorek. dom pachnie jabłkami i cynamonem, bo upiekłam popisową szarlotkę.
i jeszcze tylko piana (ta moja piana złudzeń ;), peeling z makiem i przepakuję się do nowej torebki. pierwszy raz w życiu mam szarą torebkę. i szare buty.
wiele rzeczy pierwszy raz. inne natomiast kolejny. i nie ma zupełnie znaczenia czy jest to zrozumiałe czy nie.
i chyba chciałabym, by ten rok się już skończył. tak właśnie.

Brak komentarzy: