poniedziałek, 3 listopada 2008

brand new day...

od piątku bawię się moją ukochaną zabaweczką, macam, ślizgam sie, głaszczę i pieszczę. słucham muzy, mailuję, łazę po allegro, nawet piszę tę notkę...
mrrrau jest. bardzo mrrrau.
w torbie pakiet nowych książek, mieszkanko już ubezpieczone, nowe kartki kalendarza pozapisywane, "to do list" napisana (szalona jestem wiem).
poniważ Szkotka martwiła się, że u mnie tylko muzy natchniuzy, piana i wylegiwanie się z kieliszkiem wina w wannie to chcę ją uspokoić: na korytarzu walają mi się koty i muszę je poodkurzać, w szafkach mam bajzel niemożebny. ogarnąć trzeba, lodówka wymaga zakupów, ciuchy - prasowania. a jutro koniecznie do szewca!
:)))
to teraz wróćmy do tej mojej piany...
muzycznie cocorosie
czytelniczo komiksowy gaiman.

wszystko mnie łamie, granulki pod język, biały tafelek do ssania, popijam cytrynowym ciepłym płynem. idzie jesień. idzie grypa.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

jaka masz zabaweczke??

beladonna pisze...

no iphone rzecz jasna :)