wróciłam :)
cała zdrowa i dumna.
bo jazda to przyjemność...
a najprzyjemniejsze było spotkanie ze Szkotką w Kaliskiej.
nic się nie zmieniły: ani Szkotuś ani Kaliska :)
dobrze było zajrzeć do swojego miejsca w Łodzi.
mrrr
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
no widzisz :)
A do poznania się nie wybierasz?;))
(vela)
:-)))
A ja wróciłam własnie po weekendowej tułaczce sieradzko-wieruszowsko-zduńskowolskiej. Jestem zmęczona jak po wczasach na Majorce!
Gdzieś Ty się ukrywała!
Sz.
Oj pięknie, pięknie.. w tej Kaliskiej tak beze mnie..:)
Prześlij komentarz