poniedziałek, 19 stycznia 2009

what da ya think, dude?

brak postanowień, brak obietnic. wobec siebie. tak w ogóle. i nie jest to niepozytywne.


weekend przyniósł czas na zakończenie kilku książek. skataloguję je sobie na blogu. dawno nie prowadziłam takich statystyk, ciekawa jestem ile książek czytam rocznie. ot taka mała lista.

weekend przyniósł też spotkanie z S. w orzeszkach i z psem.

i przyniósł też wyszukiwane od 3 lat meble do salonu - kanapa i 2 fotele. nareszcie są takie jak sobie wymarzyłam. drewna niewiele, piękny kształt tapicerki, miły czekoladowy kolor do którego nie będę się przyzwyczajać (pokrycie i tak będę zmieniać). najwazniejszy jest jednak ich wiek - szacuję je na 2o-lecie międzywojenne, mój ukochany skądinąd okres.
wspomnieć warto, ze jak zawsze miałam szczęście i za mebelki ready do wstawienia zapłaciłam całe 330 złotych polskich (trzysta trzydzieści). i między innymi to kocham w starociach.... cała taka z lamusa jestem ;)
siedzę sobie teraz na mojej nowej/starej sofie, półlezę właściwie i zastanawiam się nad domami które odwiedziła, rozmowami których była świadkiem.

weekend ofiarował także r o z m o w ę. może coś przyniesie, może zmieni coś, może uratuje.

5 komentarzy:

bere pisze...

przede mną jeszcze ta Kalicińska; najpierw pożyczyłam swoje trzy mamie :) i teraz czekam na ostanią

jakoś powiało nadzieją z literek.

Anonimowy pisze...

dobry pomysł z tymi ksiazkami. stąd poniekad moj blog wynikł - chciałam wiedziec ile, pamietac i przy okazji byc moze kogoś zachecic.
A co do Kalicinskiej - to wg mnie beznadzieja. Nie przebrnelam przez 1 czesc - nie wiem, moze napisana jakoś dziwnie, może coś innego - no nie wiem, ale nie kumam fenomenu tych ksiazek

beladonna pisze...

wiesz co Mary, z Kalicińską u mnie było tak, że ciężko było mi się przemóc, początek pierszej ksiązki był nierówny, pisany brzydkim językiem i fatalny po prostu. aapotem jakby coraz lepiej. i to chyba tak jak z telenowelami ;P
mnie wciągnęło.
inna rzecz, że potrzebowałam czegoś prostego, łatwego i przyjemnego :)

Anonimowy pisze...

no może jakbym sie przymusiła to bym przebrnęła. :)

Anonimowy pisze...

Trzymaj się Kochana na tym życiowym zakręcie. Bo masz rację nikt za nas nie przeżyje życia nie podejmie trudnych decyzji, nie rozwiąże problemów.
A ja chciałabym żeby wszystko jak najlepiej się Tobie ułożyło.
vela