niedziela, 11 stycznia 2009

sky is the limit

nie będzie żadnych noworocznych postanowień, co nie znaczy wcale że zamierzam płynąć bezładnie. kilka latarni morskich postawiłam, zamierzam dopłynąć do kilku portów...
jest port eco fit co sprowadzi mnie znów na ubiegłoroczną drogę regularnych treningów.
jest port id, który sugeruje częstsze sięganie po pióro chociażby.
jest port, co mówi - od września habla espaniol. bo dlaczego nie.
chcę jeszcze pochodzić na zajęcia z gliny (niestety na razie nie współpracują one z moimi długimi paznokciami), odkurzyć kije, nie przetrzymywać książek z biblioteki, regularnie smarować suche stopy, zachowywać spokój i umiar we wszystkim. bo równowaga wewnętrzna, bo zielona herbata. i może jeszcze wendo, bo czemu nie. zahaczam o dojrzewalnię, kobieta we mnie rośnie rośnie.

rok 2008 nie był dla mnie łaskawy, a może grzech tak pisać bo mógł być gorszy jeszcze?
tak czy inaczej był to rok łez przepłakanych w pokoju o kolorze wina. rok kłamstw, rok łamanych wciąż od nowa obietnic.
nie będę rozpamiętywać.

jestem silna, ten rok umocni mnie jeszcze bardziej. czuję to, wiem to. chcę, więc się stanie...

...nadal mnie zdradza, kolejne ślady jak tropy na roztapającym się śniegu. nie mam ochoty robić kolejnych awantur, zastanawiać się czy tylko wirtualnie, czy tak jak wtedy realnie. niech myśli że nie wiem. historia zatacza koło, prawo karmy - to musiało kiedyś do mnie wrócić. na teraz jest mi to już prawie obojętne. szkoda tylko prawdziwego pragnienia dziecka. wreszcie nareszce. ale do tanga potrzeba dwojga, czyż nie? pocieszam się, że nie jestem jeszcze taka stara. i zastanawiam czy zdradzają wszyscy???
i tylko chyba w tej kwestii płynę, unosi mnie los... będzie co ma być.

...śniłam sen. ukradli mi samochód a on zaopiekował się mną. miał szczupłe ciało i ciepłe usta. chciałam śnić po przebudzeniu jeszcze, na siłę przymykając oczy i przywołując obrazy. chciałam napisać , ale odwagi zabrakło.

szczęśliwego nowego losu.

val

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

:* smutno jakoś mi się zrobiło..

Anonimowy pisze...

bardzo smutno....

takie szukanie.zajęć na siłę.w moim odczuciu. ale hablamos espagnol czemu nie? też muszę odkurzyć znajomośc:)

przytulam wirtualnie.

Anonimowy pisze...

czyli ta bransoletka wtedy to jednak to co myślałaś...
:*
nie wiem co powiedzieć KOchana nawet jeśli doskonale pamiętam co masz na myśli pisząc o prawie karmy i że TO musiało do Ciebie kiedyś wrócić.

Ale martwię się.
bo nie wiem czy to powinno być tak do końca.

:*
Przytulam mocno.Vela.

bere pisze...

o.
będzie lepiej, bo musi w końcu.
ściskam.